
Brukselskie lotnisko należy do jednego z kilku w Europie, na których Revolut testuje swoje "kartomaty"
Jeden z czytelników cashless.pl, który w minionym tygodniu przebywał w Brukseli, doniósł o ciekawej sytuacji, jaka miała miejsce na tamtejszym lotnisku. W miejscach, w których zwykle leżą gazetki promocyjne albo ulotki miejscowych lokali usługowych, pojawiły się gotowe do aktywacji karty płatnicze Revoluta.
Wraz z niepersonalizowanymi kartami udostępniono krótką instrukcję aktywacji. Umieszczono na niej kod QR, prowadzący do strony, gdzie należy podać swój numer telefonu. Następnie na numer ten wysyłany jest link do ściągnięcia aplikacji z marketu App Store lub Google Play. Tam należy się zarejestrować, a następnie aktywować kartę.

Z informacji biura prasowego Revoluta w Polsce wynika, że lotnisko w Brukseli jest jednym z kilku w Europie, na którym brytyjski fintech rozpoczął testowanie swoich "kartomatów". To maszyny przypominające automaty vendingowe z napojami czy batonami, tyle że wydające karty płatnicze z instrukcją do ich aktywowania. Więcej na ten temat w tekście Revolut rozwija sieć kartomatów na europejskich lotniskach. Karty, znalezione przez czytelnika, to prawdopodobnie plastiki pochopnie pobrane z tych automatów a następnie porzucone w przypadkowych miejscach. Służby prasowe Revoluta nic nie wiedzą bowiem, aby prowadzono w Brukseli akcję z rozdawaniem kart jak ulotek.
Natomiast w Polsce też można było obserwować eksperymenty z niestandardowymi sposobami dystrybucji kart płatniczych. Zdaje się pierwszym bankiem, który tego próbował, był Santander, który współpracował z Żabką przy sprzedaży kart up and go. Projekt ten nie odniósł sukcesu i został zamknięty po paru latach. Jeszcze szybciej BNP Paribas zrezygnował ze sprzedaży kartowych starterów z siecią stacji benzynowych Shell.