Spółka akcyjna Erli to tworzona platforma e-commerce typu marketplace, czyli serwis, który kojarzy sprzedających z kupującymi. Być może pamiętacie jej kampanię reklamową z Maciejem Stuhrem w roli głównej emitowaną w 2021 r. przez ogólnopolskie stacje telewizyjne. Największym graczem typu marketplance w Polsce jest oczywiście allegro.pl, ale Erli działa już od kilku lat i, jak wynika z opublikowanego dziś przez Puls Biznesu artykułu, na naszym rynku jest większe niż Amazon. Zdaniem akcjonariusza i prezesa Erli Adam Ciesielczyka, to ten sukces jest przyczyną, dla której jego byli wspólnicy przypomnieli sobie o firmie i chcą odzyskać w niej udziały.

Przeczytajcie także:• Nowe usługi Blika w aplikacji SGB

Jak pisze Puls Biznesu, początek Erli sięga roku 2019. Pomysłodawcą projektu miał być Adam Ciesielczyk, który też finansował przedsięwzięcie z własnych środków. Później do firmy, jako wspólnicy, dołączyli Marcin Jabłoński oraz Piotr Śledź. Drugi z nich to wielkopolski przedsiębiorca, działający m.in. w branży hotelowej. Natomiast Mikołaj Jabłoński to były menager PayU oraz były prezes innego marketplace’u – arena.pl.

Przeczytajcie także: • Allegro zaczyna budowę sieci automatów paczkowych w Czechach

Spółka szybko się rozwijała, ale do rentowności było jej daleko i pojawiły się kłopoty finansowe. Obie strony sporu różnie interpretują kolejne wydarzenia. W każdym razie efektem działań Ciesielczyka było przeniesienie najwartościowszych elementów majątku Erli do nowej spółki, w której jest on obecnie prezesem, oraz postawienie w stan likwidacji firmy, w której udziałowcami byli Jabłoński i Śledź. Ci się z tym nie zgadzają i chcieliby unieważnienia decyzji o likwidacji podmiotu, w którym mają udziały, oraz powrotu do niego najwartościowszych aktywów Erli.

A o Erli pisaliśmy w serwisie cashless.pl nie jeden raz, na przykład w tekście Erli chce być drugim marketplacem w Polsce. Aplikacja jest wygodna, ale pod względem ofert daleko jej do Allegro.

Źródło: Puls Biznesu