Jeżeli ktoś zastanawia się jeszcze, czy wyposażenie osób kontrolujących pasażerów komunikacji miejskiej w przenośne terminale do akceptacji kart ma sens, to te liczby powinny go pozbawić wszelkich wątpliwości. Jak donosi Gazeta Wyborcza w grudniu ubiegłego roku aż 70 proc. gapowiczów przyłapanych w Warszawie na jeździe bez biletu metrem, autobusem czy tramwajem, skorzystało z możliwości uiszczenia mandatu kartą, bezpośrednio u kontrolera.

Przeczytajcie także: • Polska karta ma koordynatora

Stołeczny Zarząd Transportu Miejskiego dowodzi, że właśnie wprowadzenie możliwości uiszczania tzw. opłaty dodatkowej za jazdę bez biletu kartą przyczyniło się do znacznego wzrostu dochodu miasta z tego tytułu. O ile w 2014 roku wyniósł on 28,9 mln zł, o tyle w roku ubiegłym już 33,8 mln zł. To powinno dać do myślenia władzom innych samorządów w kraju. Może warto pójść za przykładem Warszawy?

ZTM pochwalił się również przychodami ze sprzedaży biletów komunikacji miejskiej, które wzrosły z 876 mln zł w 2014 roku do 941 mln zł w roku ubiegłym. Wśród powodów wymieniono m.in. wzrost liczby automatów stacjonarnych oraz mobilnych, zainstalowanych w pojazdach.

Przeczytajcie także: • Poczta kończy przetarg na terminale kartowe

Wśród statystyk zaprezentowanych przez ZTM w oczy rzuca się również wzrost sprzedaży biletów za pośrednictwem telefonów, i to aż o ponad 50 proc. W 2014 roku moBiLET, mPay i SkyCash sprzedali bilety za łącznie 4,1 mln zł. W roku ubiegłym wartość ta wzrosła aż do 6,5 mln zł.

Za taką dynamikę odpowiedzialny jest przede wszystkim SkyCash, który w 2014 roku sprzedał bilety za 2 mln zł a w ubiegłym – za 3,6 mln zł. Sprzedaż urosła także w moBiLET – z 1,7 mln zł do 2,6 mln zł. Spadła tylko w mPay – z 432 tys. zł do 280 tys. zł.