Curve to rozwiązanie dla tych, którzy muszą używać kilku kart, ale nie chcą ich nosić ciągle przy sobie. Fintech oferuje aplikację, do której można podpiąć karty płatnicze różnych wydawców. Użytkownik otrzymuje nowy plastik z logo Mastercarda, którym może płacić w ciężar rachunku każdej innej karty podłączonej do Curve. Mogliście o tej usłudze przeczytać tutaj.
Dotychczas Curve do wydawcy karty wskazanej w aplikacji jako źródło pieniądza i użytej podczas płatności, wysyłał taki sam kod MCC po każdej transakcji. To rodzaj identyfikatora, który określa kategorię zakupionego produktu czy usługi. Dzięki niemu bank wie, że dokonaliście zakupów np. w sklepie spożywczym czy w hipermarkecie.
Jak czytam w nadesłanej informacji prasowej, fintech znalazł sposób na zróżnicowanie MCC w swojej aplikacji i od 17 września 2018 r. wydawcy kart otrzymują od niego dokładniejsze informacje na temat każdej płatności.
Służby prasowe fintechu piszą, że będzie to miało trzy poważne konsekwencje. Po pierwsze, klient niezależnie od moneyback w Curve otrzyma dodatkowe punkty lub premie w programach lojalnościowych banków-wydawców, jeśli związane są one z zakupami konkretnych produktów lub usług.
Po drugie, bank będzie mógł łatwiej zidentyfikować wypłatę gotówki z bankomatu. Fintech ostrzega zatem użytkowników, by przed wykonaniem transakcji gotówkowej przy użyciu karty Curve, wskazali w aplikacji kartę debetową, ponieważ w przypadku wskazania kredytówki mogą zostać obciążeni przez bank dodatkową opłatą. Sądząc z komentarzy na forach internetowych, ta zmiana wywołała największe niezadowolenie użytkowników Curve, którym karta umożliwiała bezkosztową wypłatę gotówki z konta kredytowego, jak to określają, "w nagłych sytuacjach".
Curve twierdzi także, że przesyłanie dokładniejszych informacji o transakcjach powinno zmniejszyć liczbę odmów przy płatnościach plastikiem Curve i zwiększyć sieć akceptacji tej karty.
