Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
Darmowa usługa "Płacę z iPKO" czasem nie jest darmowa. Ale PKO tłumaczy, że to nie jego wina

"Płacę z iPKO" pozwala na płatności w e-commerce z rachunku osobistego lub z karty kredytowej. Prowizje pojawiają się czasem przy wyborze tej drugiej opcji

Jak doniósł jeden z czytelników cashless.pl, podczas płatności internetowych z wykorzystaniem usługi "Płacę z iPKO" zdarza się, że bank pobiera od transakcji dość wysoką prowizję. I to mimo tego, że na stronie internetowej chwali się, że jest ona dla płacącego całkowicie bezpłatna.

– Czy PKO BP oszukuje klientów w sprawie prowizji za płatność w usłudze "Płacę z iPKO"? Na stronie informują, że nie wnosi się dodatkowej opłaty za skorzystanie z tego rozwiązania, a w rzeczywistości przy wyborze jednego z dwóch oferowanych źródeł pobierają aż 4-proc. prowizję – napisał do redakcji czytelnik.

Przeczytajcie także: Visa Świat od mBanku stała się platynówką

"Płacę z iPKO" to nazwa wprowadzona przez PKO dla przelewów typu pay by link. Święciły one triumfy kilka, kilkanaście lat temu, ale wciąż są dość popularne. Pozwalają na płatność za zakupy internetowe bezpośrednio z rachunku bankowego. W tym celu podczas transakcji trzeba zalogować się na swoje konto i potwierdzić chęć jej wykonania. Dodatkowo PKO pozwala na realizację takiej płatności nie tylko z konta osobistego, ale także z rachunku karty kredytowej. I rzeczywiście, jak wynika z informacji na jego stronie internetowej, wszystkie takie transakcje powinny być dla płatnika darmowe. Biuro prasowe PKO potwierdza jednak, że czasem nie są.

– W usłudze "Płacę z iPKO" można zapłacić z rachunku karty kredytowej bez opłat – bank nie pobiera tu prowizji od klienta. Natomiast zdarza się sporadycznie, że prowizja zostanie pobrana zgodnie z cennikiem (4 proc., min. 15 złotych), w przypadku gdy klient wybierze kartę kredytową jako źródło płatności w usłudze inicjowania transakcji płatniczej – PIS (payment initiation service), ponieważ to jest po prostu przelew z karty kredytowej – czytam w wyjaśnieniu nadesłanym przez służby prasowe PKO.

Przypomnę, że usługa PIS została wprowadzona wraz z implementacją do polskiego prawa tzw. otwartej bankowości. Z punktu widzenia klienta banku praktycznie nie różni się ona od przelewu pay by link – tu również w trakcie procesu należy zalogować się na własny rachunek i zatwierdzić operację. Większość tzw. integratorów płatności, takich jak np. PayU, Przelewy24 czy Tpay oferuje transakcje PIS i zastępuje nimi pay by linki, ponieważ nie musi wówczas płacić bankowi "haraczu" (zgodnie z ideą otwartej bankowości). Natomiast przy bardziej tradycyjnych pay by linkach bank, z którego konta płatność wychodzi, dostaje z tego tytułu prowizję od integratora.

Przeczytajcie także: Revolut może być wyceniany na 65 mld dolarów

I prawdopodobnie to jest praprzyczyną problemu, z którym zetknął się nasz czytelnik. – Usługa PIS bywa nieprawidłowo oznakowana logotypem "Płacę z iPKO" przez sklepy lub integratorów płatności – pisze biuro prasowe PKO. Takie błędne oznakowanie nie ma znaczenia dla większości klientów, którzy zlecają transakcję z rachunku osobistego. Konsekwencje pojawią się w przypadku niektórych klientów PKO, którzy wybierają do tego celu kredytówkę.

– Dlatego zawsze warto zwracać uwagę na komunikaty, jakie bank wyświetla klientowi na kolejnych etapach płatności. Bank informuje na ekranie z potwierdzeniem szczegółów zlecenia transakcji m.in. o tym, że klient robi właśnie płatność PIS, i o opłacie, jaka będzie pobrana za zlecenie takiego przelewu – sugeruje PKO BP. Tu trzeba dodać, że przepisy o otwartej bankowości w tym obszarze nie regulują opłat od transakcji realizowanych z rachunków inne niż bieżące.

KATEGORIA
E-COMMERCE
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies