Partnerzy strategiczni
MasterCard Visa BLIK
Partnerzy wspierający
KIR ITCARD Polcard
Partnerzy wspierający
Elavon Hitachi Vivus
Partnerzy wspierający
Pekao Wesub
Partnerzy wspierający
LexisNexis Autopay
Partnerzy merytoryczni
Związek Banków Polskich Polska bezgotówkow
IQ money ma pomysł na fundusz inwestycyjny, który ma sens. Pytanie, jak spółka na nim zarobi

Od dziś za pomocą smartfona możecie zainwestować w fundusz inwestycyjny, który lokuje aktywa w najlepiej oprocentowane depozyty bankowe na rynku

Jeżeli interesujecie się nieco sposobami na pomnażanie oszczędności, na pewno zetknęliście się z poradnikami na temat funduszy inwestycyjnych. Wiele z nich przekonuje, że takie fundusze to niemal cudowne instrumenty kierowane do osób, które nie mają czasu na co dzień interesować się sytuacją na rynkach kapitałowych. Dzięki funduszom mogą ulokować swoje pieniądze, by np. po kilku latach wyjąć je z odpowiednim zyskiem.

Problem w tym, że według mnie to nieprawda. Aby fundusz, np. akcyjny, przynosił zyski, należy w odpowiednim momencie kupić jego jednostki, a następnie w jeszcze lepszym je umorzyć. Tzw. timing jest w tym wypadku kluczowy, bo podjęcie decyzji o inwestycji np. w podmiot akcyjny w szczycie koniunktury makroekonomicznej, a następnie wyjście w okresie spowolnienia gospodarczego może oznaczać dotkliwe straty. Czyli nie jest tak, że po zakupie jednostek uczestnictwa funduszu można o swoich pieniądzach zapomnieć.

Jakby tego było mało, na wyniki inwestycyjne duży wpływ ma polityka cenowa firm zarządzających funduszami, czyli TFI. Zaczynając oszczędzanie z funduszem musicie się liczyć z tzw. opłatą dystrybucyjną (można jej uniknąć korzystając z internetowych marketów funduszy) oraz opłatą za zarządzanie. Ta druga jest szczególnie uciążliwa, bo jest pobierana niezależnie od tego, czy fundusz zarabia czy nie. Zatem Wasz ewentualny zysk z inwestycji, jeżeli się pojawi, w wyniku pobrania opłaty za zarządzanie będzie mniejszy. A jeżeli fundusz przyniesie stratę, prowizja jeszcze ją powiększy.

Przeczytajcie także: Kłopoty Fritz Group. KNF wstrzymuje wymianę walut

Rozwiązanie tego problemu znalazła spółka IQ money. Tak przynajmniej twierdzą jej założyciele. IQ money to startup fintechowy, który znalazł się w pierwszej edycji Mapy Polskiego Fintechu – zestawienie to znajdziecie tutaj. Na jego czele stoją Monika Chwiedziewicz i Arkadiusz Zaremba, managerowie z bogatym doświadczeniem w bankowości. Od kilku miesięcy pracują nad rozwiązaniem ułatwiającym inwestowanie w fundusze. Dziś efekt ich pracy możecie zobaczyć sami, bo właśnie wystartowała internetowa platforma IQ money. W przyszłości ma powstać także aplikacja mobilna.

Flagowym produktem IQ money ma być Superlokator – fundusz inwestycyjny stworzony wspólnie z Altus TFI. Z założenia fundusz ten ma lokować środki klientów wyłącznie w najlepsze depozyty bankowe znajdujące się na rynku. W wyborze najkorzystniejszych ofert pomagać ma specjalny algorytm, co dodatkowo obniżyć ma do minimum koszty zarządzania. IQ money deklaruje, że nie będzie pobierać ani opłaty dystrybucyjnej ani opłaty za zarządzanie środkami klientów zainwestowanymi w Superlokatora. Dzięki temu cały zysk wypracowany przez fundusz trafi do kieszeni klientów. Celem Superlokatora jest osiągnięcie stopy zwrotu dwa razy wyższej niż średnia ważona oprocentowania lokat bankowych. A ta, jak wynika z danych IQ money, wynosi obecnie mniej niż 1 proc. w skali roku.

Wszystko pięknie, tylko pojawia się pytanie na czym IQ money będzie zarabiać. Jak powiedzieli mi przedstawiciele fintechu, Superlokator ma ściągnąć na nową platformę jak najwięcej klientów trzymających dziś pieniądze na nieoprocentowanych ROR-ach lub nisko odsetkowych depozytach bankowych. Następnie IQ money chce ich edukować w zakresie inwestycji kapitałowych i zachęcać do zakupu jednostek uczestnictwa innych funduszy, które mogą przynieść zyski potencjalnie dużo wyższe niż Superlokator. Od środków zainwestowanych w takie podmioty prowizję już będzie pobierać, choć deklaruje, że niższą niż konkurencja.

Przeczytajcie także: Jest komunikat KNF w sprawie reautoryzacji

Założyciele IQ money deklarują ponadto, że oferowana przez spółkę platforma będzie intuicyjna i przyjazna użytkownikowi. Każdy nowy klient będzie mógł zarejestrować się na niej oraz przelać na nią nowe środki w kilka, kilkanaście minut. Ma to być możliwe m.in. dzięki zdalnej dwustopniowej weryfikacji tożsamości (przelew weryfikacyjny na symboliczną kwotę i zeskanowanie dowodu osobistego) oraz dzięki szybkim zasileniom konta przy pomocy systemu Paybynet KIR-u.

A co ja o tym wszystkim myślę? Wydaje mi się, że pomysł na Superlokatora jest niezły. Jeśli w praktyce będzie on działać tak, jak zakładają jego twórcy, to ma szansę stale osiągać dobre i bezpieczne wyniki lepsze niż większość standardowych depozytów bankowych. Powinien więc znaleźć dużo klientów, którym nie chce się przerzucać co trzy miesiące pieniędzy z banku do banku w poszukiwaniu lepszych procentów na lokatach promocyjnych.

Spółka może mieć jednak problem z tym, że klienci nie będą chcieli rezygnować z bezpiecznych zysków oferowanych przez Superlokatora na rzecz potencjalnie wyższych, ale, jak napisałem na początku, trudnych do osiągnięcia dla przeciętnego klienta niezainteresowanego codziennym śledzeniem wykresów giełdowych. A w takiej sytuacji pojawi się kłopot z przychodami. Chyba, że biznes model zakłada szybkie zdobycie masy klientów i monetyzację danych na ich temat w jeszcze inny sposób, o którym na razie IQ money nie chce mówić.

KATEGORIA
FINTECHY
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies