
Twórcy ustawy związanej z unijną dyrektywą CCD II dodali zapisy nieobowiązujące w unijnym dokumencie. Koszty tych pomysłów ostatecznie poniosą konsumenci – oceniają przedstawiciele branży finansowej
Do konsultacji społecznych trafił projekt ustawy o kredycie konsumenckim autorstwa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), którego celem jest wdrożenie unijnej dyrektywy CCD II. Nowe przepisy, jeśli wejdą w życie, znacząco zmienią sposób działania nie tylko banków, ale także innych instytucji pożyczkowych czy fintechów.
Maciej Raczyński, partner w kancelarii Raczyński Skalski & Partners w rozmowie z cashless.pl stwierdził, że w projekcie proponowane są duże zmiany sposobu funkcjonowania instytucji pożyczkowych. Jego zdaniem podmioty te zostaną zmuszone do przeformułowania wszystkich procesów obsługi klientów. Chodzi na przykład o nowe zasady reklamy, w tym w szczególności wymóg publikacji oznaczenia "Uwaga! Pożyczanie kosztuje". Ale też o czynności realizowane przed zawarciem umowy na przykład o wymóg każdorazowego badania oceny zdolności kredytowej klienta, w tym załączenia do umowy dowodów na przeprowadzenie tej oceny. Ekspert podkreśla, że zmiany wiążą się także z proponowanym rozwiązaniem polegającym na ustawowej regulacji prawa do restrukturyzacji zobowiązania czy ograniczeń w zakresie zbywania wierzytelności na rzecz osób trzecich.
Wśród kluczowych propozycji zmian związanych z branżą fintech eksperci dostrzegają przede wszystkim nowe restrykcje dotyczące sposobu promocji produktów. Projektowane regulacje spowodują, że spółki nie będą mogły uwypuklać w materiałach reklamowych swoich głównych zalet, takich jak szybkość i łatwość udzielenia pożyczki. Ale zapis ten jest tzw. opcją krajową. Oznacza to, że nie figuruje w unijnej dyrektywie, a został wprowadzony przez autorów krajowego projektu i może zostać zmieniony podczas konsultacji.
Projekt przewiduje również obniżenie progu obowiązku uruchomienia procedury badania pełnej zdolności kredytowej z aktualnie obowiązującego poziomu dwukrotności minimalnego wynagrodzenia do jednokrotności.
– Obniżenie progu może być niekorzystne dla fintechów, gdyż w takiej sytuacji małe pożyczki udzielane przez te podmioty będą obciążone analogicznymi wymogami jak większe kredyty udzielane przez banki. Z pewnością branża będzie postulowała zmiany w tym zakresie polegające na przywróceniu co najmniej obecnych rozwiązań, czyli uproszczonego trybu oceny zdolności do dwukrotności minimalnego wynagrodzenia – mówi Kacper Czyżewski, radca prawny w kancelarii KSZ Smart Legal.
Projekt ustawy zawiera także zakaz sprzedaży lub oferowania dodatkowych produktów innych niż usługi finansowe. Zapis jest o tyle ciekawy, że miesiąc temu Związek Przedsiębiorstw Finansowych, pod auspicjami Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), opublikował dokument "Dobre Praktyki w zakresie Dystrybucji Usług przez Instytucje Pożyczkowe", w którym proponuje samoregulację w tym zakresie. – Wychodzi na to, że KNF zaakceptował rozwiązanie, które nie znalazło uznania w oczach UOKiK, co jest zastanawiające i z pewnością będzie podnoszone w procesie konsultacji ustawy – dodaje Czyżewski.
Nasze źródła zbliżone do Związku Banków Polskich uważają też, że podczas konsultacji projektu branża, w tym również banki, duży nacisk położy na doprecyzowanie przepisów dotyczących sankcji kredytu darmowego (SKD). Polega ona na tym, że jeśli kredytodawca naruszy określone obowiązki, klient nie będzie musiał spłacać odsetek czy innych kosztów kredytu. Eksperci wskazują, że w obecnym kształcie projekt zawiera zbyt szeroki katalog nadużyć, którym towarzyszy SKD. Możliwe więc, że w ramach konsultacji kredytodawcy będą postulować wprowadzenie innych kar ich zdaniem bardziej adekwatnych do przewinień.
Sporo kontrowersji budzi także przepis wiążący SKD z naruszeniem obowiązku badania oceny zdolności kredytowej klienta. Jego aktualny kształt sugeruje, że kredytodawca powinien przeanalizować zdolność kredytową "w interesie konsumenta". Prawnicy zwracają uwagę na zbyt dużą ogólność zapisu i pozostawienie szerokiego pola do interpretacji, co może skutkować zmasowanymi roszczeniami klientów do zyskania darmowego kredytu.
– Po pierwszych reakcjach uczestników rynku widać, że przepis ten będzie wymagał doprecyzowania albo przynajmniej kompleksowego uzasadnienia i wyjaśnienia w ramach konsultacji ustawy. Wprowadzenie takich rozwiązań na pewno jest korzystne z punktu widzenia ochrony konsumentów i powinno doprowadzić do większej profesjonalizacji branży. Ustawodawca nie powinien jednak dopuścić do sytuacji, w której skutki nowej regulacji nie będą realizować jej podstawowych celów. W tym przypadku niepożądanym skutkiem może być utrudnienie dostępu do kredytów konsumenckich czy uznaniowość orzeczeń sądów na podstawie nieprecyzyjnych przepisów – twierdzi Czyżewski
Nowa ustawa ma wejść w życie od 20 listopada 2026 r. Przedstawiciele spółek i banków są świadomi faktu, że przepisy w dużej mierze wiążą się z unijną dyrektywą i nie można ich znacząco modyfikować. Jednocześnie zwracają uwagę na liczne przykłady przepisów charakterystycznych wyłącznie dla polskiego rynku, których koszty mogą zostać przerzucone na klientów.
– Celem tych regulacji jest zwiększenie ochrony konsumentów. W tym jednak przypadku nie mogę oprzeć się wrażeniu, że poszliśmy dwa kroki za daleko. Projektowane regulacje niewątpliwie - po raz kolejny - spowodują dalsze uprzywilejowanie klientów w relacjach z firmami pożyczkowymi. Z pewnością firmy te będą musiały zweryfikować dotychczasowe oceny ryzyka oraz kosztów prowadzenia działalności. Może się to również przełożyć na większe koszty dotychczas udzielanych pożyczek, a te już poniosą konsumenci – podsumowuje Maciej Raczyński.