Rozwiązanie pozwala uporządkować informacje na temat majątku, który podlegać będzie dziedziczeniu
Operator aplikacji LegacyApp szykuje jej oficjalny start. To "mobilny sejf", który ma służyć do uporządkowanego przechowywania informacji ważnych dla użytkownika, a także usprawnić przekazanie takich danych spadkobiercom po jego śmierci. Apka wychodzi właśnie z etapu pilotażu i już wkrótce w nowej wersji, udoskonalonej o wnioski z testów, będzie dostępna w marketach App Store i Google Play.
LegacyApp umożliwia tworzenie notatek dotyczących np. posiadanych kont bankowych, rachunków maklerskich, kont w funduszach inwestycyjnych, OFE, oraz IKE, polis ubezpieczeniowych, a także różnych zobowiązań użytkownika. Zebranie informacji w jednym miejscu z perspektywy użytkownika jest okazją do uporządkowania tego typu kwestii, ale przede wszystkim ma służyć temu, aby bliscy – w razie jego śmierci – dostali komplet informacji na temat spuścizny, którą zmarły po sobie zostawia. Często bowiem nikt z rodziny nie ma kompletnej wiedzy na temat poszczególnych składników majątku zmarłego, co się przekłada na to, że do części zgromadzonych przez niego środków spadkobiercy docierają z trudem lub nawet wcale, a te pozostają "uśpione" na kontach instytucji finansowych.
Notatki w LegacyApp można tworzyć w wersji tekstowej albo dodając zdjęcie, np. umowy czy polisy. Dane te w żadnym momencie nie trafiają na serwery LegacyApp, a są dostępne jedynie lokalnie w smartfonie użytkownika. Na jego urządzeniu tworzona jest też zaszyfrowana kopia informacji i dopiero w takiej postaci użytkownik może je wyeksportować na swoje prywatne konto na Google Drive lub iCloud.
Jak tłumaczy w rozmowie z serwisem cashless.pl Paweł Soproniuk, współzałożyciel LegacyApp, notatki w aplikacji są szyfrowane na urządzeniu użytkownika algorytmem AES 256, powszechnie stosowanym przez instytucje finansowe i wojskowe. Klucz szyfrujący składa się zaś z dwóch połówek – części ustalonej przez użytkownika (minimum osiem znaków) oraz klucza dodanego przez aplikację (ponad 90 znaków). Dzięki temu nawet w przypadku włamania na prywatny dysk użytkownika i kradzieży backupu, bez dwóch części klucza nikt nie odszyfruje notatek. Z kolei dane na urządzeniu chronione są dostępem przez konieczność podania PIN-u do aplikacji oraz weryfikacji biometrycznej.
W jaki sposób dane trafiają więc w odpowiednim momencie do wskazanych przez użytkownika beneficjentów (potencjalnych spadkobierców)? Aplikacja regularnie prosi użytkownika o tzw. proof of life, czyli potwierdzenie, że wszystko u niego w porządku. Jeśli po kilkukrotnym zapytaniu nie doczeka się odpowiedzi, wysyła mail lub SMS do tzw. zaufanych osób. To osoby, które użytkownik wskazał przy zakładaniu konta i które mają za zadanie w razie zaistnienia takiej sytuacji potwierdzić, że użytkownik zmarł. Po uzyskaniu potwierdzenia zgonu od zaufanej osoby aplikacja wysyła wiadomość do osoby wskazanej przez użytkownika jako beneficjent. Przekazuje mu link do pobrania danych z prywatnego dysku zmarłego oraz wskazówkę dotyczącą ustalonej przez niego części klucza (może to być podpowiedź, jakie hasło zostało ustawione, albo np. wskazówka, gdzie go szukać). Co istotne, procedura ta uruchamia się dopiero po stwierdzeniu śmierci użytkownika. Jeśliby więc beneficjent lub niepożądana osoba weszły w posiadanie hasła wcześniej i tak nie uzyskają dostępu do zaszyfrowanych danych.
W aplikacji użytkownik może przechowywać dowolne informacje, które sam chciałby mieć pod ręką, zapisane w jednym miejscu, oraz te, które uzna za warte przekazania swoim spadkobiercom. W apce użytkownik znajdzie całą listę sugestii, jakie dane warto zapisać – oprócz tych dotyczących majątku może to być też np. dostęp do maila, wykaz posiadanych subskrypcji czy kod do sejfu czy szafy pancernej z bronią. Przykładowo informacja o wykupionych przez zmarłego subskrypcjach może pomóc szybciej zidentyfikować, z których usług należy zrezygnować, by nie obciążać konta niepotrzebnymi zobowiązaniami.
Podstawowa wersja aplikacji jest darmowa i zawiera wszystkie opisane wyżej funkcje. Użytkownik musi się natomiast liczyć z tym, że raz na jakiś czas wyświetlone mu zostaną reklamy partnerów LegacyApp. Reklam nie zobaczy natomiast osoba, która zdecyduje się na wersję premium, kosztującą 120 zł rocznie. Może też dodać więcej niż jednego beneficjenta, a także zostaną mu udostępnione dodatkowe funkcje, nad którymi twórcy aplikacji obecnie pracują.
– Nie lubimy rozmawiać o śmierci, a jednocześnie niepokoimy się, jak nasi bliscy poradzą sobie, kiedy odejdziemy. Uporządkowanie spraw związanych z sukcesją i świadomość, że ułatwimy naszym spadkobiercom zorientowanie się w naszej spuściźnie, może być kojąca – mówi Paweł Soproniuk. – Spodziewamy się, że nasze rozwiązanie zainteresuje szczególnie osoby nieco bardziej majętne, bo one częściej mają świadomość, jak rozproszony jest ich majątek i inwestycje, co może być nie lada problemem dla spadkobierców. Sądzimy jednak także, że LegacyApp może stanowić ciekawy dodatek do usług finansowych, np. ubezpieczeń na życie. Jesteśmy na etapie rozmów z partnerami, którzy mogliby oferować swoim klientom aplikację w wersji premium jako np. dodatek do polisy – dodaje współzałożyciel LegacyApp.
Twórcy aplikacji nie zamierzają się ograniczać do oferowania jej w Polsce. Są właśnie na etapie powoływania spółki w Wielkiej Brytanii. Tamtejszy rynek ma być w ich ocenie szczególnie ciekawy z uwagi na uwarunkowania prawne związane z dziedziczeniem. Ze względu na liberalne prawo spadkowe niemal każdy, kto posiada majątek, ma spisany testament, a coraz mocniej rozwija się tam oferta usług dodanych związanych z tym obszarem.