W opublikowanym przed chwilą komunikacie prasowym operator aplikacji mPay potwierdził informacje cashless.pl sprzed kilku dni na temat wprowadzenia do oferty pożyczek. Od teraz użytkownicy apki mPay, znanej dotąd przede wszystkim z usług płatności zdalnych za bilety parkingowe czy komunikacji publicznej, mogą ubiegać się o finansowanie w wysokości maks. 10 tys. zł w firmie hapipożyczki. Jej właścicielem jest brytyjska spółka IPF, ta sama, która od wielu lat jest obecna w Polsce także poprzez markę Provident.
Z komunikatu mPay wynika, że aby uzyskać pożyczkę, wystarczy tylko telefon z aplikacją, za pomocą której można złożyć maksymalnie uproszczony wniosek. Cała operacja zamyka się w kilku krokach – bez konieczności potwierdzania zarobków czy robienia przelewów weryfikacyjnych. W mPay proces potwierdzenia tożsamości jest możliwy przez tzw. "selfie". Użytkownik przechodzi go tylko raz, w trakcie rejestracji konta. Dzięki temu osoba ubiegająca się o pożyczkę nie podlega żadnej dodatkowej weryfikacji.
mPay deklaruje też, że w przeciwieństwie do innych pośredników jego oferta przedstawiona konkretnemu klientowi jest wiążącą decyzją o udzieleniu finansowania. – Analizując dostępne na rynku rozwiązania pożyczkowe z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że prościej niż w mPay już się tego procesu przeprowadzić nie da – mówi Andrzej Basiak, prezes mPay.
Pieniądze, które zostają przyznane klientowi, aktualnie maksymalnie 10 tys. zł, trafiają na rachunek rozliczeniowy w aplikacji. Z jej poziomu można zrobić przelew Elixir albo Express Elixir na swoje osobiste konto bankowe, lub wypłacić pozyskane środki gotówką w placówce Poczty Polskiej lub Banku Pocztowego. Docelowo w aplikacji mPay mają być dostępne propozycje wielu renomowanych podmiotów, nie tylko firm pożyczkowych, ale i banków. Z informacji nieoficjalnych wynika, że mPay chce umożliwić wypłatę środków także za pomocą bankomatów a w dalszej przyszłości – za pomocą kart wirtualnych dodanych do ApplePay i Google Pay.
