Partnerzy strategiczni
MasterCard Visa BLIK
Partnerzy wspierający
KIR ITCARD Polcard
Partnerzy wspierający
Elavon Hitachi Vivus
Partnerzy wspierający
Pekao Wesub
Partnerzy wspierający
LexisNexis Autopay
Partnerzy merytoryczni
Związek Banków Polskich Polska bezgotówkow
Awaria terminala, dziś płatność tylko gotówką. Mam wrażenie, że takie sytuacje są coraz częstsze i zaczynają irytować

Instalacja terminala płatniczego w restauracji czy sklepie nic nie da, jeśli właściciel firmy nie dostrzeże w tym korzyści dla siebie

Większość czytelników Cashless zapewne pamięta czasy, gdy na każdym kroku spotkać można było sklepy czy punkty usługowe akceptujące płatności kartami, ale ograniczające taką możliwość do zakupów o wymaganej, minimalnej wartości. Powszechne były wówczas kartki z komunikatami, że w danym miejscu można płacić kartą od kwoty min. 15 czy 20 zł. Tamte czasy zdaje się bezpowrotnie minęły, bo koszty obsługi transakcji bezgotówkowych spadły na tyle, że ograniczenia kwotowe straciły uzasadnienie. Pojawiło się jednak nowe, jeszcze bardziej irytujące zjawisko.

Nie wiem, czy podzielicie moje spostrzeżenie, ale od pewnego czasu zauważam coraz więcej placówek handlowych czy usługowych, w których terminal płatniczy jest, ale i tak nie można z niego skorzystać, bo np. uległ awarii. Gdyby w restauracji, którą prowadziłem kilka lat temu, POS psuł się tak często jak w jednej z warszawskich knajp, obok której mam okazję przychodzić przynajmniej raz w tygodniu, to podziękowałbym za współpracę agentowi rozliczeniowemu obsługującemu mój terminal i zatrudnił innego. Podejrzewam więc, że to nie w awarii maszyny leży przyczyna tego, że w danym miejscu wciąż trzeba płacić gotówką.

Przeczytajcie także: Włoski rząd chce karać za odmowę płatności kartą

Inny przykład znalazłem w stołówce jednego z warszawskich szpitali, w którym pracuje moja żona. Od lat trzeba tam płacić gotówką, a osoby odwiedzające chorych czy też sami pacjenci radzą sobie wypłacając pieniądze z bankomatu zainstalowanego wewnątrz placówki. Pewnego razu jednak pech chciał, że albo bankomat uległ awarii albo z przyczyn logistycznych zabrakło w nim banknotów o nominale 50 zł. Urządzenie realizowało więc wypłaty wyłącznie "setkami", a w stołówkowej kasie szybko zabrakło drobnych na wydawanie reszty. Gdy klienci jadłodajni podnieśli rwetes, a obsługa przestała radzić sobie z awanturującymi się ludźmi, z zaplecza wyłonił się właściciel biznesu trzymając w dłoniach terminal. Okazało się zatem, że POS jest tam od dawna, ale używany jest tylko incydentalnie, gdy zmuszają do tego okoliczności.

Obie opisane przez mnie sytuacje dowodzą prawdziwości pewnego ludowego powiedzenia, jakie będąc dzieckiem usłyszałem od swojej mamy po tym, gdy oderwany od zabawy z kumplami niezbyt ochoczo pomagałem jej w ogrodzie: z niewolnika nie ma robotnika. To ważne szczególnie w kontekście ustaw, jakie wkrótce pokazać ma Ministerstwo Rozwoju. Chodzi o przepisy, które mają wprowadzić obowiązek przyjmowania płatności bezgotówkowych przez wszystkie firmy rejestrujące przychody za pośrednictwem kas fiskalnych. Jeśli za pojawieniem się konieczności instalacji terminala, nie pójdzie akcja edukacyjna pokazująca korzyści z akceptacji płatności kartami czy smartfonami, ustawy mogą pozostać martwe, bo terminale albo trafią do szuflady albo ulegną fali awarii technicznych.

Przeczytajcie także: Bardziej cashless już być nie można

Tymczasem korzyści z otwarcia się na obrót bezgotówkowy są, czego dowodzą przykłady biznesów, które z własnej nieprzymuszonej woli całkowicie zrezygnowały z obsługi gotówki i akceptują wyłącznie płatności elektroniczne. Pisał o nich swego czasu Piotr Dziubak w tekście, który możecie znaleźć tutaj. Nie twierdzę, że jestem w 100-proc. przekonany do takiego rozwiązania, bo to przesada w drugą stronę. Jeśli jednak przedsiębiorcy zdecydowali się na takie rozwiązanie przez nikogo do tego nie obligowani, znaczy to, że mają w tym jakiś interes. Mogę się tylko domyślić jaki, bo ułatwia im to choćby kontrolę finansów w firmie.

Ciekaw jestem zatem, czy fundacja Polska Bezgotówkowa problem, który tu sygnalizuję, ma zdiagnozowany i czy znajdzie sposób na zaradzenie mu. Przypomnę, że wkrótce uruchamia program w ramach którego instalowane będą bezpłatne terminale w firmach dotąd zamkniętych na płatności elektroniczne. Coś czuję, że brak promocji obrotu bezgotówkowego powiązanej z programem spowoduje, że jego efekty mogą być o wiele mniejsze, niż spodziewają się po nim jego autorzy, i to nawet jeżeli resort rozwoju dotrzyma obietnicy i wdroży zapowiedziany obowiązek traktowania instrumentów bezgotówkowych na równi z gotówką.

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies