Partnerzy strategiczni
MasterCard Visa BLIK
Partnerzy wspierający
KIR ITCARD Polcard
Partnerzy wspierający
Elavon Hitachi Vivus
Partnerzy wspierający
Pekao Wesub
Partnerzy wspierający
LexisNexis Autopay
Partnerzy merytoryczni
Związek Banków Polskich Polska bezgotówkow
Ale się działo. Oto najważniejsze wydarzenia 2016 roku na rynku aplikacji finansowych

Wszystko można powiedzieć o roku 2016, ale nie to, że był nudny. Dotyczy to także finansowych aplikacji mobilnych

Na rynku aplikacji mobilnych w roku 2016 działo się naprawdę dużo. Wymienić wszystkich doniosłych wydarzeń wprost nie sposób, dlatego ograniczyłem się do, moim zdaniem, najważniejszych. Poniżej piszę nie tylko o nowych aplikacjach, które dopiero pojawiły się w Polsce, jak np. Android Pay, ale także tych, które są tu już od dawna, ale wprowadzono do nich cenne nowości.

Większość opisanych przeze mnie innowacji zasługuje na miano hitów. Daję im duże szanse na odniesienie sukcesu i znalezienie naśladowców. Są też jednak takie, które w moich oczach szans na sukces mają o wiele mniej. O tym, co się z nimi stanie, zadecydują oczywiście klienci, czyli Wy. A tymczasem zapraszam do sylwestrowego podsumowania roku na rynku finansowych aplikacji mobilnych.

Android Pay

Na debiut któregoś z międzynarodowych "pay'ów" polscy klienci czekali bardzo długo, ale i tak mogą się zaliczyć do elity. W listopadzie na polskim rynku wystartował Android Pay. Do aplikacji zaoferowanej przez Google'a karty podpinać mogą użytkownicy rachunków trzech banków, Aliora, BZ WBK i T-Mobile Usług Bankowych. Prawdopodobnie w styczniu dołączyć do nich będą mogli klienci mBanku.

Mam wątpliwości, czy dla banków z Polski, które mają już w ofercie płatności mobilne HCE, wchodzenie w Android Pay ma większy sens. W każdym razie dla klientów to na pewno lepiej, jeżeli mają wybór: płacić mobilnie przy wykorzystaniu aplikacji własnego banku, czy używać do tego apki zewnętrznej, jaką jest Android Pay. Na razie nie wiadomo, kiedy na polskim rynku znajdzie się Samsung Pay, choć wspomina się tu i ówdzie, że może to być wiosna 2017 r.

HAIZ i PKO Junior

To pierwsze na polskim rynku bankowe aplikacje mobilne kierowane do najmłodszych klientów. PKO swoją apkę Junior wdrożył wiosną 2016 r. Jej największą zaletą jest to, że w ogóle się pojawiła. Nikt wcześniej nie pomyślał o tym, żeby inwestować w aplikację skierowaną do osób, na których niespecjalnie da się zarobić jakieś pieniądze. PKO od dłuższego czasu jednak stawia na edukację młodych klientów, a apka Junior to kolejny etap realizacji tej strategii. Sama aplikacja ma jednak ograniczoną funkcjonalność. Stąd zapewne na razie niewielka popularność tego rozwiązania.

Natomiast HAIZ to aplikacja zaoferowana przez Aliora. Jest elementem większej całości, czyli całego pakietu różnych produktów przeznaczonych dla młodych klientów tego banku. Funkcjonalność HAIZ jest dużo bogatsza niż Juniora. Dość powiedzieć, że od niedawna jej użytkownicy mogą nawet korzystać ze zbliżeniowych płatności mobilnych w technologii HCE.

Kundi

Tej aplikacji nie możecie jeszcze ściągnąć na swojego smartfona, prace nad jej finalną wersją dopiero trwają. Ale gdy wreszcie znajdzie się na rynku, ma szansę narobić dużo zamieszania w branży ubezpieczeniowej. Będzie bowiem pierwszą próbą wprowadzania do Polski społecznościowego modelu sprzedaży ubezpieczeń.

Przeczytajcie także: Aplikację Goodie już możecie pobrać

Na czym polega pomysł twórców Kundi? W skrócie na tym, by klientów pragnących kupić ubezpieczenie połączyć w grupy. Dostać się do niej będzie można tylko, jeśli zaprosi Was ktoś znajomy. To ma zmniejszyć ryzyko fraudów, bo członkom grupy będzie zależeć na tym, aby oszustw nie było: brak wypłat odszkodowań lub mała ich wartość będzie oznaczać możliwość uzyskania zwrotu części zapłaconej składki.

Oczywiście przed pomysłodawcami Kundi jeszcze dużo pracy. I mam tu na myśli nie tylko kwestię zadbania o odpowiednią wygodę korzystania z aplikacji - to pewnie najmniejszy problem. Większy upatruję na przykład w znalezieniu odpowiedniego towarzystwa ubezpieczeniowego, które zechce przy tym projekcie współpracować. Niemniej mam wrażenie, że o Kundi jeszcze będzie głośno.

Masterpass w aplikacji PeoPay

To dziś jeden z najwygodniejszych sposobów płacenia za zakupy w środowisku e-commerce i m-commerce. O jego wdrożeniu do aplikacji PeoPay bank Pekao poinformował pod koniec listopada. Jak to działa?

Jeżeli kupujecie coś korzystając wyłącznie ze smartfona, po kliknięciu na płatność Masterpass zostanie wyświetlony ekran w aplikacji PeoPay ze szczegółami transakcji, którą będziecie musieli tylko zatwierdzić kodem ePIN. Jeżeli natomiast będziecie chcieli dokonać płatności na komputerze lub tablecie, po wybraniu płatności Masterpass będziecie musieli smartfonem z aplikacją PeoPay zeskanować kod QR z ekranu komputera bądź tabletu, aby następnie zatwierdzić transakcję w telefonie. Gdyby jeszcze do autoryzacji zamiast ePIN-u wykorzystać odcisk palca, to byłaby po prostu bajka.

Mobilna autoryzacja w mBanku

Standardem w procesie autoryzacji transakcji wykonywanych w internetowych serwisach banków jest dziś hasło jednorazowe wysyłane SMS-em. Ale to nie jest tanie rozwiązanie. Większość banków wysyła miliony SMS-ów z hasłami miesięcznie, a koszty tej operacji zaczynają ważyć. Poza tym cyberprzestępcy nauczyli się produkować złośliwe oprogramowanie, które potrafi wykradać przesyłane w ten sposób hasła jednorazowe. Stąd konieczność poszukiwania bezpieczniejszego i tańszego rozwiązania. Czy mBank je znalazł?

Jako klient, który korzysta z nowego pomysłu tej instytucji od kilku tygodni, oceniam że tak. Mobilna autoryzacja pozwala na potwierdzenie przelewu zlecanego na komputerze za pomocą aplikacji na smartfonie. Zamiast SMS-a, z którego hasło trzeba wprowadzać w serwisie internetowym, na smartfonie pojawia się komunikat push generowany przez apkę. Trzeba tylko zalogować się do niej i potwierdzić przelew. To dużo wygodniejsze niż hasło jednorazowe z SMS-a. Wydaje się, że takie rozwiązanie ma szansę stać się standardem. O ile w dobie rosnącej popularności aplikacji mobilnych ktokolwiek będzie jeszcze robić przelewy na komputerze.

Moje ING

Nie ma wątpliwości, że to, co ING zrobił ze swoją bankowością mobilną w 2016 r., było bardzo odważną decyzją. Przypomnę, że w czerwcu zadebiutowała aplikacja Moje ING. Jej charakterystyczną cechą jest to, że w bardzo małym stopniu wykorzystuje funkcje natywne smartfona. Właściwie służą one jedynie zalogowaniu się do aplikacji. Natomiast przy próbie wykonania jakiejkolwiek operacji apka korzysta z systemu transakcyjnego przygotowanego w technologii RWD.

Co sprawdza się na tablecie, nie do końca działa jak należy na smartfonach. Klienci Śląskiego szybko poznali mankamenty tego rozwiązania na własnej skórze: problemy z wydajnością, wolne działanie, brak wielu funkcji do których przyzwyczaiła ich aplikacja poprzedniej generacji, to tylko niektóre z nich. Nic dziwnego, że na nową apkę Śląskiego spadła fala krytyki, a wyrazem tego niech będzie średnia ocen przyznanych jej przez użytkowników marketu Google Play: 2,2 gwiazdki to bardzo, bardzo słabo.

Przeczytajcie także: Paragon ze sklepu macie znaleźć w apce

Na szczęście dla ING nie zamknął on aplikacji poprzedniej generacji, z której wciąż można korzystać. To zresztą również dość osobliwe rozwiązanie. Bank jest, zdaje się, pierwszym i jedynym na polskim rynku, który oferuje dwie aplikacje mobilne jednocześnie. Jego przedstawiciele zapowiedzieli przy tym, że w przyszłości starą apkę po prostu wyłączą, a jeżeli ktoś nie zainstaluje sobie nowej, to z dnia na dzień straci możliwość korzystania z rachunku na smartfonie. Czas pokaże, czy te eksperymenty wyjdą Śląskiemu na dobre.

One click Blika

To rozwiązanie, dzięki któremu płatności mobilne oferowane przez spółkę Polski Standard Płatności mają szansę odegrać poważną rolę w polskim e-commerce. Rozwiązanie to polega na zaufaniu określonych odbiorców, dzięki czemu później płatność u nich może odbywać się przy pomocy tzw. jednego kliknięcia – wystarczać będzie potwierdzenie płatności w aplikacji mobilnej banku. Zaufanie odbywa się w trakcie tradycyjnego procesu transakcyjnego z wykorzystaniem kodu Blik. Użytkownik Blika może w dowolnym momencie wykreślić każdego odbiorcę z grona zaufanych, korzystając np. z internetowego serwisu transakcyjnego swojego banku.

Problemem one clicka od PSP jest na razie mała grupa klientów, którzy z tego rozwiązania mogą korzystać. Wdrożył je tylko Millennium. Prace ukończył także BZ WBK – udostępni tę funkcję klientom w lutym 2017 r. Pozostałe banki, uczestnicy systemu Blik, takie jak PKO, mBank, ING i Alior dopiero pracują nad tym wdrożeniem. Wadą płatności Blikiem w porównaniu z transakcjami kartowymi jest brak procedury chargeback, która ułatwia klientom dochodzenia praw w procesie reklamacyjnym.

Pekao na tablety

Jak pewnie zauważyliście, większość banków od dłuższego czasu stawia na serwisy transakcyjne w technologii RWD. Dzięki niej można z nich korzystać na urządzeniach o różnej wielkości wyświetlaczy, a serwisy te zastępują powoli aplikacje na tablety. W ostatnim czasie zrezygnowały z nich m.in. Citi Handlowy i ING, a inne banki, które je jeszcze mają jak BZ WBK, wahają się, czy nie iść w ich ślady.

Tymczasem Pekao zdecydował się na własną ścieżkę rozwoju i w styczniu zaprezentował nowe rozwiązanie na urządzenia mobilne z nieco większym ekranem niż smartfon. Przedstawiciele banku deklarowali wówczas, że to odpowiedź na zapotrzebowanie zgłaszane przez klientów. Moja teoria jest jednak inna. Zapewne decyzję o rozpoczęciu prac nad tabletową aplikacją podjęto w Pekao dawno temu, gdy jeszcze się zdawało, że rozwiązanie takie jest potrzebne. Później żal było zamykać projekt, skoro wydano na niego pewnie niemałe pieniądze. Dokończono go zatem i wdrożono. Ale nie ma on raczej przyszłości. Idę o zakład, że gdy Pekao przygotuje nowy serwis transakcyjny, aplikacja na tablety pójdzie w zapomnienie.

Ubezpieczenia w aplikacji Millennium

Ciekawych pomysłów w apce tego banku wprowadzonych w 2016 r. jest dużo. Jeden zasługuje jednak na szczególną uwagę. Mowa o możliwości zakupu ubezpieczeń komunikacyjnych. Aplikacja wykorzystuje do tego aparat fotograficzny smartfona, którym skanuje się kod Aztec znajdujący się w dowodzie rejestracyjnym samochodu. Dzięki temu większość danych na temat ubezpieczanego pojazdu trafia do aplikacji automatycznie. Nie trzeba więc ich wprowadzać ręcznie.

Wyboru odpowiedniego wariantu ubezpieczenia, sposobu płatności itd. dokonuje się w kilku prostych krokach, po czym łatwo potwierdza się zakup ubezpieczenia. Wszystko zajmuje kilka minut. Aż dziwne, że nikt nie zrobił tego wcześniej. Idę o zakład, że rozwiązanie Millennium szybko znajdzie naśladowców. Podobnie zresztą jak inny jego pomysł, a mianowicie potwierdzanie transakcji dokonywanych w internetowym serwisie transakcyjnym odciskiem palca w aplikacji mobilnej na smartfonie.

KATEGORIA
APLIKACJE
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies