5,5 tys. zł – tyle średnio kosztowało jedno użycie mDokumentów. Miał być wygodny dowód przez komórkę. Skończyło się na drogim projekcie zamkniętym po półtora roku – pisze Sylwia Czubkowska na portalu wyborcza.pl Technologie.
W serwisie Cashless szczegółowo opisywałem projekt mDokumenty. Teksty na ten temat możecie znaleźć na przykład tutaj i tutaj. Przypomnę tylko, że krytykowałem w nich rozwiązanie forsowane przez Ministerstwo Cyfryzacji oraz osobiście przez ówczesną minister Annę Streżyńską. Chodziło o niezbyt wygodny dla legitymowanego sposób, w jaki służby mundurowe miały weryfikować jego tożsamość oraz o to, że do tej weryfikacji używano przestarzałego systemu polegajacego na wysyłaniu SMS-ów.
Po półtora roku od uruchomienia pilotażu okazało się, że zarejestrowano ledwie 6,5 tys. kont w systemie. Zaś praktycznie z "dowodu przez komórkę" skorzystano mniej niż 600 razy – donosi wyborcza.pl. Planowane koszty wdrożenia w wysokości 8,5 mln zł zamknęły się ostatecznie w kwocie 3,3 mln zł. Czubkowska zauważa, że na samo badanie opinii konsumenckich wydano ponad 84 tys. zł, chociaż nie bardzo było kogo badać.
Ministerstwo twierdzi, że chociaż na początku marca 2018 r. podjęło decyzję o zaprzestaniu dalszej realizacji projektu Streżyńskiej, to od koncepcji dokumentów w komórce nie odchodzi. Resort postawi na aplikacje mObywatel i mWeryfikator, ale bez autoryzacji za pomocą SMS-ów.
Tytułem komentarza dodam, że bez satysfakcji odnotowuję fakt, iż potwierdziły się prawie wszystkie wątpliwości, które niemal dwa lata temu zgłaszałem w tekstach dotyczących projektu mDokumenty. Sylwia Czubkowska pisze, że obecny minister swoją decyzję o wycofaniu się z wdrażania dowodów na komórkę w tej wersji uzasadnił stwierdzeniem "Oprócz daleko niesatysfakcjonującej ergonomii tego rozwiązania, był praktyczny brak zainteresowania użytkowników." Ja sądzę, że użytkownicy nie byli zainteresowani, bo fatalnie to wymyślono. Szkoda straconego czasu i pieniędzy.
